Jakie są osiągnięcia medycyny w kwestii wykrywania raka prostaty i jąder? Czy lekarze faktycznie mogą ratować facetów, czy musimy opierać się jednie na naszym szczęściu? Okazuje się, że wszystko mamy pod ręką, tylko nie wiemy o tym, że możemy z tego skorzystać. Dlatego zachęcamy wszystkich Panów - badajcie się, nie tylko z okazji Wąsopada. A najpierw przeczytajcie nasz wywiad z prof. dr hab. Violettą Szczypulec - Plintą ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
A więc badania są bardzo proste.
Świat poszedł daleko do przodu i zarówno terapia jak i
diagnostyka są już na tyle dobre, że co prawda umiera sporo mężczyzn na raka,
ale z niewiedzy i nieświadomości. Więc po to pewnie ta akcja społeczna.
Tak jest. Skupiamy się także na raku jądra, bo on atakuje
dużo młodszych mężczyzn. Wszystkim panom się wydaje, że jak ich dopadną
problemy nowotworowe tam na dole, to raczej będzie to w wieku podeszłym.
Natomiast okazuje się, że już od 14 roku życia chłopcy są zagrożeni rakiem
jądra. Ta wiedza mężczyzn na ten temat jest dużo mniejsza.
Ja też pracowałem w przychodni – kiedy przychodzili
mężczyźni, bardzo się wstydzili, bo nie mieli pojęcia, do jakiego lekarza mają
się udać.
Opowiem panu dwie z życia historie. Jedna myślę, jest taka
bardzo życiowa. My mamy podpisane porozumienie z gminą Radziechowy Wieprz.
Bardzo piękna gmina i z przyjemnością tam asystenci nasi jeżdżą. Było tam
spotkanie dotyczące właśnie przerostu gruczołu krokowego. Mieliśmy mówić na
tematy związane z problemami oddawania moczu czy możliwości wykrycia nowotworów.
Zaprosił wójt wszystkich chłopów, ale nie powiedział, po co. Ksiądz proboszcz
też przyszedł. Potem się okazało, że po dłuższej chwili konsternacji i
zażenowania, zaczęły się pytania. „A jak wstaję cztery razy w nocy siusiu, to
jest dobrze, czy źle?” Czyli potrzeba informacji.
A z drugiej strony, jeżeli w Centum Copernicus zamyka się
wystawę, gdzie wyświetlają się punkty erogenne, które mają być edukacyjne,
tylko dlatego, że w tym momencie polityka państwa nie przewiduje edukacji, to
ta edukacja jest internetowa.
A wiadomo, że internet nie zawsze skieruje szukającego we
właściwe miejsce…
W większości przypadków, jak edukacja jest internetowa, to
jest z pogranicza pornografii, czyli już z pogranicza tej seksualności, która
znajduje się na granicy ryzykownych zachowań seksualnych. I kto wtedy myśli o
edukacji? Gdyby edukacja seksualna dobrze zaczęta była już w szkole i uczono,
co to jest dobry dotyk, co to jest zły dotyk, jak można zapobiec chorobom?
Jak przeglądam programy nauczania, to ta edukacja
okołoseksualna jest bardzo kulawa – jakby nauczycieli zniechęcać do mówienia
czegokolwiek. Szybko, po łebkach i zmieniamy temat, bo zaraz się wszyscy ze
wstydu spalą.
Ja dzisiaj miałam o ósmej wykład dla studentów i zaczęłam od
tego, że ponieważ był to wykład z profilaktyki, to zadałam pytanie, na które
studenci nie muszą odpowiadać. Ile razy, studiując na ŚUM, zapytaliście Waszą
mamę, czy była na cytologii? Ile razy z ojcami rozmawialiście na temat tego, że
trzeba sobie zbadać prostatę czy jądra, że trzeba sobie zrobić badania, pójść,
porozmawiać z lekarzem, po prostu to zrobić? A na koniec: ile panie razy już
były na cytologii, czy jesteście zdrowe? Siedzi sala pełna studentów i jest
taka cisza.
Więc przyszłych lekarzy też edukujecie, żeby nie doprowadzić
do sytuacji, w której szewc bez butów chodzi. Czemu młodzi ludzie, którzy chcą
leczyć innych sami się nie badają?
Nie mamy wyrobionej w sobie profilaktyki, natomiast myślę,
że akcje doprowadzają do tego, że te osoby, które gdzieś tam były zagrożone,
mają szansę, że pójdą i będą się badać. Natomiast najmłodsze pokolenie trzeba
edukować. Nie ma innej możliwości. Na całym świecie się to odbywa, a my się
zastanawiamy, czy w podręczniku ma być smok czy Calineczka i czy Giewont ma
krzyż, czy nie ma krzyża, bo to są tematy w mediach dominujące. W tym samym
czasie umiera parę osób z powodu raka szyjki macicy, prostaty czy jąder, bo nie
ma profilaktyki
Myślę, że gdzieś tam polityka trochę przykryła tę edukację.
Fajne są te akcje, strasznie mi się to podoba. Zwracamy uwagę na narząd, o
którym wiemy tak wiele, a tak mało o nim mówimy. Gdzieś tam w tym tabu ten
penis się zgubił, moszna się zgubiła, te jądra, najlepiej w ogóle nie dotykać,
a jak już, to po ciemku.
Kolejny fragment wywiadu z Panią Profesor zamieścimy na naszym blogu już w weekend. Tymczasem zapraszamy Was na nasz fanpage na Facebook - śledźcie kolejne aktualizacje związane z naszą akcją!
Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery.
Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Wszystkie komentarze są prywatnymi opiniami umieszczających je osób.
Prosimy, zachowuj się jak dama / dżentelmen. Nawet, jeśli coś Ci się nie podoba - zachowaj spokój i kulturę (-: