
Zanim jednak auto pojawiło się w fabryce, ktoś je zaprojektował. Zapewne grupa ludzi. Siedziała nad deskami kreślarskimi, rysowała szkice, projektowała nadwozie, kształt świateł, wygląd wnętrza, dobierała materiały do tapicerki, wreszcie projektowała elementy mechaniczne, w tym silnik, a potem elektroniczne, które będą te wszystkie zaworki i pompki kontrolować. Auta biorą się więc z głów ludzi, którzy siedzą przy biurkach i kreślą ołówkiem po kartce papieru, aby pewnego dnia zobaczyć, jak ich pomył ubrany w stal, aluminium, kompozyty i tkaniny, wyjeżdża o własnych siłach z zakładu produkcyjnego.

Wydaje mi się jednak, że możemy się cofnąć jeszcze kawałek. Ulica, na którą trafia auto, najpierw mówi, jakie auto chciałaby zobaczyć. A skąd ona to wie? Pierwsze auta miały atrapy końskich łbów, żeby nie wyglądały obco i przerażająco. Jak powiedział Henry Ford:
Gdybym na początku swojej kariery jako przedsiębiorcy zapytał klientów, czego chcą, wszyscy byliby zgodni: chcemy szybszych koni. Więc ich nie pytałem.

Ja jestem jednak przekonany, że na świecie istnieją trzy wielkie filozofie, które określają podejście do samochodów i te trzy nurty myślenia, nawet, jeśli nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, determinują to, jakim autem chcemy jeździć, a więc jakim jesteśmy rynkiem, który odpowiada na pytania ankieterów, którzy dyskutują z marketingowcami, którzy zlecają projektantom zadania, które realizują inżynierowie, by pracownicy fabryk i wielkie roboty mogły wyprodukować samochody, jakie ostatecznie trafią do salonu.

Jest też szkoła europejska, gdzie auto wyewoluowało z zabawki dla bogaczy, szlachty i magnatów przemysłowych, od początku więc było czymś w rodzaju karocy, akcesorium, którym można podkreślić swój status. Dlatego europejskie auta są pełne klasy i wdzięku, mają najciekawszy wygląd i eksperymentują z formą, chociaż nie zawsze są bardzo solidne.
Jest wreszcie myśl japońska, w której auto ma realizować postawione przed nim zadanie najlepiej, jak to tylko możliwe. Stąd nieraz stawianie kierowcy za zadaniem: doskonała terenówka jest doskonała w terenie i to ma robić. To samo dotyczy aut miejskich i sportowych. Kiedy projektuje się auta na eksport, to robi się to, czego rynek oczekuje, nie to, na co ma się ochotę. To, na co ma się ochotę robi się w domu, ale najpierw trzeba zdefiniować, co to za ochota (np ostateczne auto sportowe, jak Nissan GT-R).
I właśnie z tego podejścia do aut, z filozofii naszych oczekiwań względem roli samochodu, które ukształtowała zarówno historia jak i pewne cechy określonych grup narodowych czy historycznych, jak to było w Europie, biorą się auta.
Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery, pięć.
Źródła zdjęć: jeden, dwa, trzy, cztery, pięć.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Wszystkie komentarze są prywatnymi opiniami umieszczających je osób.
Prosimy, zachowuj się jak dama / dżentelmen. Nawet, jeśli coś Ci się nie podoba - zachowaj spokój i kulturę (-: